Wywiad

Wywiad z Haliną Studzińską

Halina Studzińska

Halina Studzińska z d. Kaczmarek emerytowana nauczycielka, obecnie mieszkanka Bydgoszczy. Opracowała drzewo genealogiczne rodziny, wydała wspomnienia z dzieciństwa „ W cieniu jesionów”, prowadzi strony internetowe  https://milkowice.pl.tl/  Na stronie https://hallas.pl.tl/ opisuje wydarzenia z życia seniorki. Ostatnio opracowanie to – „ Miłkowice w świetle źródeł historycznych” gdzie zebrane zostały materiały dokumentalne dotyczące historii Miłkowic i okolic.    

  • Skąd się wziął pomysł na stronę?

Kiedy byłam już na emeryturze, postanowiłam zrobić drzewo genealogiczne rodziny mojego ojca. Wywodził się z zasiedziałej w Miłkowicach familii, której korzenie sięgają XVIII wieku. Tak daleko zdołałam dotrzeć wertując akta w internecie i  archiwach. Przy okazji natrafiłam na dokumenty dotyczące dawnych właścicieli Miłkowic, wsi, w której się urodziłam, i gdzie mieszkała moja rodzina. Postanowiłam założyć stronę internetową, aby gromadzić materiały dotyczące mojej rodzinnej miejscowości. Miałam już pewne doświadczenie w tej dziedzinie prowadząc blogi, czy osobiste strony internetowe. Liczyłam na współpracę mieszkańców i sympatyków historii, nie zawiodłam się. Wiele osób chciało ze mną współpracować. Tak to się właśnie zaczęło.

  • Czy początki były trudne?

Początki są zawsze niełatwe, trzeba wyszukać materiały, pokonać bariery techniczne związane z ich zamieszczaniem, nawiązać kontakty, odwiedzać muzea i archiwa, przejrzeć mnóstwo stron internetowych, aby dotrzeć do przydatnych dokumentów. Byłam jednak pełna zapału, a pasjonatom los zawsze sprzyja.

  • Skąd Pani zamiłowanie do Miłkowic i okolicy?

Miłkowice to moja rodzinna wieś, pięknie położona nad rzeką Wartą, teraz zbiornikiem Jeziorsko. Zawsze dobrze się tam czułam, mieszkali tam moi rodzice, rodzina, mimo, że dosyć wcześnie wyjechałam z Miłkowic, zawsze tam wracałam na święta, wakacje. Moje córki też są blisko związane z tymi terenami i chętnie tam przebywały. Córka Joanna napisała o Miłkowicach słowa, które chwytają za serce: Miłkowice na zawsze pozostaną dla mnie prywatnym skrawkiem nieba. Każdy chce chyba wierzyć, że jest gdzieś idealne miejsce, gdzieś poza światem, poza czasem. To miejsce to nie punkt na mapie – to skrawek mojego serca.

Wiążą nas z Miłkowicami wspomnienia, rodzinne groby, znane miejsca. Z domu rodzinnego wyniosłam zamiłowanie do historii lokalnej. Postawiłam sobie za cel udokumentowanie opowieści usłyszanych od rodziców dotyczących tych terenów, wydarzeń, ludzi. Nie było to łatwe zadanie, ale jakoś się udało. Przytoczę taki przykład. Tato opowiadał o wydarzeniach z powstania styczniowego. Na granicy Miłkowic i Skęczniewa doszło do utarczki między siłami powstańczymi a kozakami. Pamięć o tym wydarzeniu przetrwała w rodzinie. Dotarłam do informacji najpierw przez bibliotekę w Bydgoszczy, która sprowadzała dla mnie książki, później zbierając materiały w internecie. Tato miał rację, taka potyczka rzeczywiście miała miejsce. Nikt o niej do tej pory nie wiedział, więc to jest taki mój mały wkład wniesiony do udokumentowania historii lokalnej  https://milkowice.pl.tl/Powstanie-Styczniowe-1863_1864.htm Takich spraw było oczywiście więcej, ale to można sprawdzić na mojej stronie.

  • Na stronie https://milkowice.pl.tl/ można znaleźć wiele wpisów nadesłanych przez inne osoby, mogłaby Pani opowiedzieć o współpracy. Jak się zaczęła, kto panią zaskoczył, z kim się miło współpracuje?

Jak już wspominałam, wiedziałam dość dużo o Miłkowicach, trzeba było jednak to udokumentować. Miałam też wiedzę odnośnie ludzi, którzy byli związani z wydarzeniami oraz znałam niektóre nazwiska osób, które mogły coś o wydarzeniach w Miłkowicach wiedzieć. Pisałam o tym na stronie starając się podawać informacje, które zdołałam zebrać. Zgłaszali się do mnie członkowie rodzin związani z tymi wydarzeniami, pasjonaci historii, którzy już byli z tymi sprawami obeznani bardziej niż ja, podawali mi linki do stron, gdzie mogłam wszcząć poszukiwania, szukali dla mnie materiałów w archiwach, gdzie z powodu oddalenia nie mogłam dotrzeć. Jestem im naprawdę wdzięczna za pomoc. Wszyscy są przedstawieni imiennie na mojej stronie, to Współtwórcy strony, taką otrzymali nazwę, gdyż przyczynili się do odszukania wielu informacji. https://milkowice.pl.tl/Wsp%F3%26%23322%3Btw%F3rcy-strony.htm . Nie będę podawała tutaj nazwisk, gdyż boję się, że nie uhonoruję każdego z nich należycie. Jeden z internautów tłumaczył dla mnie akta stanu cywilnego pisane po rosyjsku. To było naprawdę ważne, gdyż ręcznie pisane akta, trudno było odczytać. Zgłaszały się osoby zupełnie nieznajome, znane później  tylko z internetu, ale też lokalni zbieracze i miłośnicy historii tych terenów, których znam osobiście. Oczywiście moja rodzina i znajomi zawsze byli postawieni w stan gotowości, gdy trzeba było jechali ze mną zbierać materiały lub udzielić pomocy. Instytucje, do których się zwracałam, traktowały moje pytania ze zrozumieniem sytuacji udostępniając posiadane materiały i przesyłając je w większości wypadków nieodpłatnie. To była piękna postawa ludzi, którzy starali się mnie wspierać, abym zrealizowała postawiony cel – odtworzenie historii Miłkowic. Muszę wspomnieć, że początek był bardzo skromy, o ile chodzi o dokumentację, to była informacja w Wikipedii o kościele w Miłkowicach i to wszystko. Resztę trzeba było odszukać i upublicznić. Cieszyłam się każdym znaleziskiem i bardzo wszystko przeżywałam.

Widocznie w życiu nie ma przypadków. Zgłosiła się do mnie także pani, która jest krewną rodziny Bogdańskich w prostej linii, udostępniając posiadane materiały, aktywizując innych członków rodziny. Przeszukując archiwa zdołałam ustalić całą linię rodziny Bogdańskich i ich losy. To było ważne, gdyż Marianna Bogdańska była fundatorką kościoła w Miłkowicach. http://iv.pl/images/58908442519310478947.jpg

Wszyscy współpracujący ze mną byli bardzo uczynni, starali się udostępnić posiadane zdjęcia, dokumenty, opowieści. To był naprawdę piękny czas znaczony ludzką życzliwością. Sporadyczne były wypadki, gdy ktoś nie chciał, czy nie mógł, udostępnić posiadanych materiałów, które mogły być przydatne.

  • Wspomniała Pani, że Pani rodzina mieszkała w dworze w Miłkowicach, mogłaby Pani opowiedzieć o rodzinie, która tam mieszkała, w jakim okresie Pani rodzina tam mieszkała?

Ze strony ojca wywodzę się z rodziny Kaczmarków. Kaczmarkowie mieszkali w Miłkowicach już w XVIII wieku. Była to zasiedziała i liczna rodzina. Piszę o niej na stronie https://milkowice.pl.tl/Kaczmarkowie.htm Dzisiaj nie pozostał już w Miłkowicach nikt z tej familii. Starsze pokolenie wymarło, a ich potomkowie rozjechali się po Polsce i świecie.

Rodzina mamy ze strony babci pojawiła się w Miłkowicach po powstaniu styczniowym, tak jak wiele osób, które tutaj się osiedliły kupując ziemię, gdy na mocy ukazu carskiego przeprowadzono parcelację części majątku Miłkowice i zniesiono pańszczyznę. To właśnie wtedy wytyczono działki wzdłuż drogi wiodącej do kościoła i tutaj ulokowali się mieszkańcy mając do wyboru miejsce na osiedlenie się. Rodzice dziadka, Marlińscy, przybyli tutaj trochę później, już po sprzedaniu dworu w 1893 roku i resztówki, jaka została z majątku, jako kolejni i ostatni właściciele, osiedlając się we dworze. Sprzedali folwark, jaki mieli za rzeką Wartą, i zamieszkali na Zaspach Miłkowskich. Tam znajdował się dwór. Syn miał zostać z rodzicami we dworze biorąc sobie za żonę osobę z odpowiednią pozycją społeczną. Córki spłacili odpowiednio je wyposażając. Tak się jednak nie stało, Franciszek zakochał się w mojej babci, nie biednej, ale tylko córce włościańskiej. Teściowie synowej nigdy nie zaakceptowali, zresztą z wzajemnością. Dziadek z córkami odwiedzał rodziców we dworze, ale synowa krokiem tam nie postąpiła. Znam opowieści o dworze z relacji mamy, jednak zdjęcia żadnego nie ma. Synowa nie widziała takiej potrzeby. Stąd ta moja luka w dokumentacji fotograficznej dworu. Gdzieś na terenie województwa łódzkiego żyją potomkowie rodziny Marlińskich. Może są w posiadaniu takiego zdjęcia, na którym widoczny jest dwór, proszę bardzo o kontakt ze mną. Może uda nam się odtworzyć wygląd dworu, a był podobno piękny, obszerny i ładnie położony. Oto opis nowego dworu – stary, warowny, był na wyspie, ale uległ zniszczeniu – zbudowanego w końcu XVIII w Miłkowicach widziany okiem Michała Wyszkowskiego w czasie podróży do Gdańska  w 1804 roku:

Nad nieprzejrzanym łęgiem przy rzece, jechaliśmy z Warty, a drugi brzeg wyniosły okrywają porządne wioski. Nasz wypoczynek był w Miłkowicach:

Ozdobne dworskie budowy,

Droga prosto wysadzana,

Dom gościnny, kształtny, nowy,

Świadczy o guście pana.

Miło nam było utrudzonym, znaleźć tam najlepszy porządek i wygodę, o którą w naszym kraju tak trudno, a z żalem wyjeżdżając stamtąd, mówiliśmy do siebie:

Bodaj tak wszyscy robili dziedzice,

Bodaj my wszędzie mieli Miłkowice.

  • Mogłaby Pani przybliżyć, czym jest Miłkowska Sfera Nieznanego, bardzo ciekawe jest przybliżenie opowieści, legend, regionu. Nadaje to pewien aspekt tajemniczości niby zwyczajnym na pierwszy rzut oka miejscom.

Moje dzieciństwo przypadło na trudny powojenny okres. Ludzie zmagali się z biedą, byli jednak bardzo towarzyscy i spragnieni swojej obecności. Wieczorami odwiedzali nas sąsiedzi, rodzina, znajomi. Przy lampie naftowej, w ciepłej izbie opalanej koksem, gdyż mój tato był kowalem i część przydziału przynosił do domu, z opałem wtedy było trudno, snuto opowieści o przeżyciach okupacyjnych, codziennych wydarzeniach i duchach. Niekiedy były to humorystyczne opowieści, gdyż bywało, że duchy miały zupełnie realne oblicze, ale były też opowieści mrożące krew w żyłach. Słuchałam z wielkim zaciekawieniem, dopytywałam rodziców, gdy coś było dla mnie trudne do zrozumienia, sama widziałam też wiele wydarzeń na własne oczy. Wszystko to znalazło swoje odbicie w Miłkowskiej Strefie Nieznanego. https://milkowice.pl.tl/Mi%26%23322%3Bkowska-Sfera-Nieznanego.htm

  • Może Pani opowiedzieć o Pani publikacji „Miłkowice w świetle źródeł historycznych” skąd się wziął pomysł na książkę, czy napisanie książki było trudne?’

Sześć lat zajęło mi zbieranie materiałów. Bałam się, że strona może stać się płatna, a wtedy mogliby ją zamknąć, tak jak to już się stało z moją prywatną stroną, którą dawniej prowadziłam. Drugim powodem było to, że zbliżam się już do osiemdziesiątki i przyjdzie czas, że nie będzie miał kto strony prowadzić. Postanowiłam więc wszystko usystematyzować i zapisać w wersji papierowej, aby tak pieczołowicie zebrane dowody istnienia wsi z ponad 800-letnią historią nie zaginęły.  Po raz pierwszy nazwa wsi Miłkowice pojawiła się w 1136 roku w bulli papieża Innocentego II jako własność arcybiskupów gnieźnieńskich. Nikt do tej pory nie pokusił się o zebranie materiałów dotyczących historii Miłkowic. Zrządzeniem losu ta misja przypadła w udziale właśnie mnie. Początkowo głównym powodem moich poszukiwań było udokumentowanie opowieści zasłyszanych w domu rodzinnym i odtworzenie zapomnianej historii rodziny Bogdańskich. Starałam się przybliżyć dzieje i zasługi fundatorów kościoła i ich potomków. Mimo, że to ich sumptem powstała świątynia w Miłkowicach, informacje, które zachowały się o tym rodzie, były bardzo skąpe. Z czasem powstawały nowe rozdziały opracowania dotyczące losów tej ziemi i jej mieszkańców. Mam nadzieję, że w przyszłości uda się opracować pełną monografię Miłkowic. W książce starałam się wszystkie wydarzenia udokumentować, przytaczając materiały zapisane w aktach w wersji oryginalnej. Być może trudniej się je czyta, są jednak bardziej wiarygodne i mam pewność, że nie zaginą. Mam nadzieję, że opisując historię Miłkowic, ocaliłam chociaż resztki świata, który minął dla nas już bezpowrotnie.

Czy były trudności? Oczywiście, że były. Książkę wydawałam własnym sumptem. Musiałam ją napisać nadając jej bardziej spójną formę, gdyż na stronie są tylko dokumenty, zadbać o oprawę graficzną i zrobić edycję książki, aby nie podnosić kosztów wydania. Pomogła mi w tym bardzo córka Joanna, ale ogrom pracy przypadło mnie. Wydana jest w formacie A4, gdyż termin mnie naglił, nie zdążyłabym nauczyć się obsługi programu dla edytorów, zresztą z Wordem było dostatecznie dużo zmagań. Osobiste sprawy splotły się ze społecznymi. Chciałam zrobić prezent mojej córce Katarzynie na pięćdziesięciolecie urodzin. Ona chyba najbardziej zakochana jest w Miłkowicach. Później książkę udostępniłam chętnym osobom, dla których los Miłkowic jest ważny.

  • Miłkowice mają bogatą historię, która sięga, aż kultury łużyckiej, nie raz gościli we wsi archeolodzy, czy ich wizyta wpłynęła na rozwój zainteresowania wśród młodych Miłkowicami?

Miłkowice leżały na wysokim brzegu Warty. Był to teren dogodny dla osadnictwa, stąd tak duża ilość stanowisk archeologicznych. Wzmożono poszukiwania, gdy zaczęto budowę zbiornika Jeziorsko. Zalanie wodą miejsc położonych na terenie zbiornika groziło utratą wykopalisk. Inaczej stało się z wyspą, na której stał stary dwór. To właśnie woda odsłoniła fundamenty i wtedy moja walka o uznanie istnienia dworu nabrała form prawdziwości. Lata całe musiałam przekonywać ludzi, że dwór istniał! Opis nowego dworu odszukał w archiwum w Sieradzu jeden z internautów. Wielu mieszkańców Miłkowic, z którymi rozmawiałam, nie miało na ten temat żadnej wiedzy gdyż po dworze nie został ślad. Więcej wiedzieli o dworze ludzie, którzy mieszkali na Zaspach, gdzie był usytuowany, ale mieszkańcy Zasp musieli te tereny opuścić. Myślę, że teraz trochę się to zmieniło, książka i prowadzona strona internetowa wzbudziła pewne zainteresowanie, nie wiem czy archeologią, ale na pewno historią Miłkowic.

Muszę tutaj dodać, że zmiany związane z powstaniem zbiornika Jeziorsko doprowadziły do całkowitej likwidacji wsi Młyny leżącej na lewym brzegu Warty. Z Zasp, miejscowości gdzie stał dwór, zostało tylko kilka zabudowań. Były to miejscowości ściśle związane z Miłkowicami. Same Miłkowice też się wyludniły.  Teraz liczą około 190 mieszkańców, w tym wielu ludzi starszych, także przyjezdnych. Nie mam danych ile osób należy do grupy określanej jako młodzież, ale chyba nie jest ona zbyt liczna.

Odnośnie historii to muszę stwierdzić, że historia Miłkowic jest niezwykle bogata. Nie każda miejscowość może się taką poszczycić. Rzadko się spotyka, aby wszystkie walki narodowo-wyzwoleńcze miały w swoich szeregach przedstawicieli danej miejscowości. Miłkowice mają dowódców, rycerzy, żołnierzy począwszy już od bitwy pod Grunwaldem, przez powstania i wojny. Miałam o czym pisać, choć każdą wzmiankę okupiłam szerokimi poszukiwaniami, ale misja się powiodła.

  • Prowadzenie strony historii regionu jest bardzo czasochłonne, z jakim odbiorem spotyka się Pani? Ludzie często do Pani piszą? Co powiedziałaby Pani osobom, które chciałby zacząć prowadzić stronę o swojej okolicy, wsi. Od czego zacząć, na co uważać?

Ludzie są pełni uznania dla mojej pracy – swojej zresztą też, przecież ze mną współpracowali. Spotykam się z licznymi dowodami sympatii i wsparcia. Z okazji 10-lecia działalności Stowarzyszenia Przyjaciół Ziemi Dobrskiej przyznano mi honorowy tytuł „ZASŁUŻONY DLA RATOWANIA DZIEDZICTWA KULTUROWEGO ZIEMI DOBRSKIEJ”. Miłkowice należą do gminy Dobra. Dotarły jednak do mnie głosy, że książka jest niekiedy zbyt trudna w odbiorze. Może gdybym pisała ją teraz, podzieliłabym ją na dwie części. Jedna miałaby charakter popularny, a druga składała się z dokumentów dla zainteresowanych.

Kontakty drogą internetową i telefoniczną miewałam rozliczne, to w końcu 30 Współtwórców utrzymujących ze mną dość regularne kontakty, 30 osób wspierających mnie w konkretnych sprawach oraz wiele osób przekazujących pojedyncze informacje. Byli to mieszkańcy Miłkowic, Miłkowiczanie zamieszkali na terenie Polski oraz na terenie krajów Europy i Ameryki. Teraz kontakty osłabły, gdyż już tak aktywnie nie pracuję przy zbieraniu materiałów. Wiek ogranicza dalsze poszukiwania. POZOSTAŁO DO ODSZUKANIA ZDJĘCIE DWORU!!! Bardzo liczę na pomoc mieszkańców województwa łódzkiego, gdzie prawdopodobnie mieszkają potomkowie Marlińskich, ostatnich mieszkańców dworu.

Zachęcam wszystkich do zbierania informacji o swojej miejscowości, rozmów ze starszymi ludźmi, póki jeszcze żyją. Gdybym nosiła się z zamiarem pisania o Miłkowicach za życia pokolenia moich rodziców, wiele spraw byłoby łatwiejszych do rozwiązania. Dotarły do mnie zdjęcia z początku XX wieku dotyczących OSP, gdzie nikt już nie był w stanie rozpoznać ludzi tam się znajdujących. Na stronie Miłkowic zamieściłam linki mogące być użyteczne przy rozpoczęciu poszukiwań dla innych osób. Mam nadzieję, że zachęcę do poszukiwań. To naprawdę fascynujące zajęcie i dające dużą satysfakcję. https://milkowice.pl.tl/Ciekawe-strony.htm

  • Jakie kroki proponowałaby Pani by zachęcić młode pokolenia do zainteresowania się swoim regionem, jego historią, tradycją by pamięć o tych miejscach nie przeminęła?

Dobrze by było, aby młodzież rozmawiała z rodzicami i dziadkami o przeszłości, aby zainteresowała się swoim regionem, jego historią, tradycjami, by pamięć o tych wydarzeniach nie przeminęła. Myślę, że to też jest ciekawa propozycja dla seniorów, którzy mają dużo czasu i pamięć dawniejszych wydarzeń. Swoim wnukom mogą zostawić ciekawą spuściznę. Obsługa komputera nie powinna być przeszkodą, ręczę, że jest do opanowania, jestem tego przykładem.

Pani Halina szuka informacji o dworze w Miłkowicach. Jeśli ktoś posiadałbym zdjęcia bądź informacje o dworze proszę napisać na inkainka@poczta.fm .

signature

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *