Opracowanie własne – Janusz Stankiewicz
[…]
Granice i podział wewnętrzny Polski Do ważniejszych części Polski należą: Wielkopolska i Małopolska, Ruś i Prusy Królewskie, Podole, Mazowsze i Kujawy. Z kolei w obrębie samych tych części istnieje podział na dzielnice albo, jak to się powszechnie mówi, na województwa i ziemie.
Wielkopolska, obejmująca dwa województwa, mianowicie poznańskie i kaliskie, leży na zachodzie i swoimi granicami: południową, zachodnią i północną styka się ze Śląskiem, Marchią [Brandenburską] i Pomorzem dalszym; przy czym województwo poznańskie rozciąga się bardziej na zachód, kaliskie natomiast na wschód i na północ; w tej części są Pałuki, Krajna i Kaszuby, niemały szmat ziemi.
Małopolska rozciąga się bardziej na wschód, obejmując województwa: krakowskie, sandomierskie i wchodzące niegdyś w jego skład województwo lubelskie, zwrócone w kierunku północno-wschodnim, w tej właśnie kolejności, jak tu zostały wyliczone. Dzielnica ta graniczy od północy z Mazowszem i Polesiem, które niedawno pozostawało pod panowaniem litewskim, od wschodu z Rusią, od południa zaś z Węgrami i Śląskiem.
W skład województwa krakowskiego wchodzi obszar Szczyrzyc oraz Podgórze, oba terytoria graniczące ze Spiszem i Węgrami. Obszar Szczyrzyc leży bardziej na zachód, w bliższym sąsiedztwie Krakowa, Podgórze zaś styka się z Rusią i województwem sandomierskim. Część województwa lubelskiego stanowi resztka Polesia, którego nie oderwali Litwini; obie jego części nazwę swoją zawdzięczają raczej lasom, a nie tej okoliczności, że w dialekcie ruskim Podlasie miałoby oznaczać obszar graniczący z Polską; chyba, że ktoś wolałby Podlasie interpretować jako obszar pod władzą Polaków.
Ta część Śląska, która nadal pozostaje pod panowaniem polskim, tak wrzyna się w województwo krakowskie, że w dużym stopniu jest przez nie wchłonięta. Nie stanowi ona województwa, lecz właściwie należy do województwa krakowskiego; ma natomiast trzy księstwa: oświęcimskie, zatorskie i siewierskie; z tych dwa pierwsze miały poprzednio swoich książąt, a teraz są starostwami królewskimi; siewierskie stanowi własność biskupa krakowskiego. Bok południowy i zachodni tegoż Śląska obejmuje reszta obszaru Śląska, pozostająca pod panowaniem czeskim, mianowicie księstwo cieszyńskie i stanowiące niegdyś jego część księstwo pszczyńskie, księstwo raciborskie oraz opolskie. Od strony zimowego wschodu słońca zajmująca nas tu część Śląska na nieznacznej zaledwie przestrzeni graniczy ze Spiszem.
Spisz natomiast, to niemały obszar ziemi, który niegdyś należał do Polski, zanim przeszedł pod panowanie węgierskie, o czym wspomniałem gdzie indziej, we właściwym miejscu. Później jednak królowie węgierscy zrzekli się znacznej jego części, na mocy pewnego układu oddając na powrót królowi polskiemu, wraz z trzynastoma miastami i zamkiem Liblow czyli Lubowlą; i teraz jeszcze z ramienia króla i w jego imieniu rządzi tam starosta. Spisz przylega do południowej strony obszaru Szczyrzyc.
Pomiędzy Małopolską a Wielkopolską, najznakomitszymi dzielnicami całej Polski, leżą pośrodku następujące województwa: sieradzkie, łęczyckie i rawskie, nie mające żadnej wspólnej nazwy. Pierwsze z nich usytuowane jest bardziej na południe i ciągnie się w stronę Śląska, a łęczyckie i rawskie – bardziej na północ i graniczą z Mazowszem; z tych zaś dwu ostatnich położenie bardziej na zachód zajmuje łęczyckie. Niekiedy trzy te województwa razem z Kujawami, a nawet i Mazowszem, zaliczane są do Wielkopolski, podobnie jak Ruś i Podole – do Małopolski .
Kujawy zaś stykają się od wschodu z Mazowszem i województwem rawskim, od południa natomiast z łęczyckim i kaliskim, a obejmują swym zasięgiem dwa województwa: brzeskie, które leży bardziej na wschód i na południe oraz inowrocławskie albo inowłocławskie, rozciągające się bardziej w kierunku zachodnim i północnym. Niemałą część Kujaw stanowi ziemia dobrzyńska, położona po drugiej stronie Wisły i mająca swą nazwę od miasta [Dobrzynia]; od wschodu graniczy ona z Mazowszem, od północy zaś z Prusami.
Podobnie od północy styka się z Prusami Mazowsze, graniczące od wschodu z Litwą i Polesiem, a od zimowego wschodu słońca – z Małopolską i należącym do niej województwem sandomierskim, od południa wreszcie z województwem rawskim. Mazowsze dzieli się na dwa województwa, oczywiście płockie – które stanowi jego część zachodnią – oraz to, które zachowuje właściwą nazwę Mazowsza, ponieważ przez dłuższy czas oddzielone pod panowaniem swoich książąt (pochodzących z rodu władców polskich), jako ostatnie ze wszystkich ziem, już za mojej pamięci, po wygaśnięciu linii panującej, na mocy układów i tak zwanego prawa feudalnego wcielone zostało do Polski; ono właśnie stanowi część wschodnią tej dzielnicy. Również i województwo rawskie było kiedyś częścią Mazowsza i miało swoich książąt, podobnie jak i województwo płockie i wiele innych.
Prusy Królewskie oprócz granicy południowej, o której była już mowa, od zachodu graniczą z Pomorzem dalszym, od północy natomiast otacza je Morze Bałtyckie czy1i Wenedów albo Gdańskie, od wschodu Prusy Książęce. Dzielą się zaś na trzy województwa: chełmińskie, malborskie i pomorskie, z których ostatnie leży w części zachodniej, a obydwa pozostałe we wschodniej, oddzielone od tamtego rzeką Wisłą, przy czym chełmińskie rozciąga się na południe, a malborskie na północ. W skład Prus Królewskich wchodzi również Warmia, położona w kierunku północno-wschodnim; prawie ze wszystkich stron otoczona przez Prusy Książęce i właśnie przez nie kiedyś znacznie okrojona, styka się także z województwem malborskim; ale nie należy do żadnego województwa, podlegają swemu biskupowi i kapitule jej świętego Kościoła, uznających najwyższą władzę króla polskiego. Ziemia michałowska, niegdyś stanowiąca część Mazowsza, wchodzi w skład województwa chełmińskiego i graniczy z ziemią dobrzyńską i Mazowszem.
Prusy Książęce (wspomnimy tu o nich pokrótce, by niniejszy opis Polski zyskał na jasności) prócz granicy z Prusami Królewskimi mają od północy granicę z Morzem
Sarmackim i basenem kuronskim oraz brzegiem Inflant, od wschodu ze Żmudzią i resztą obszaru Litwy, od południa zaś z Mazowszem. W ich obrębie nie ma żadnych województw, jest za oto bardzo wiele starostw.
Niegdyś Prusy, zanim jeszcze podporządkowane zostały wierze chrześcijańskiej, inne miały granice i inny podział wewnętrzny; składało się na nie dziesięć krain czyli okręgów, a mianowicie: Pomezania, w której leży Malbork, Christiburg, Kwidzyn czyli Marienwerder; Pogezania, gdzie znajduje się Elbląg i Rolland; Ermia czyli Warmia, która nawet jeszcze teraz w języku niemieckim zachowuje swą dawną nazwę w brzmieniu Ermeland; Natangia, gdzie są miasta Bałga, Brandemburg i Krzyżburg; Sambia, w której jest Królewiec czyli Koenigsberga i Lochstete; Nadrowia, w której obrębie znajdują się Topelawka, Insterburg i Wonsworf; Skalowia, gdzie leżą Ragneta i Labiawa; Sudowia, która również zachowała swą nazwę, ciągnie się dalej ku północy i w stronę letniego wschodu słońca pomiędzy obydwoma Rabami a morzem; Barcja, na której terytorium leżą Rastenburg, Bartenstein i Reszel czyli Reselia, a wreszcie Galindia, być może identyczna z krainą, w której Ptolemeusz umieszcza ludy Galindów. Pośród tych ziem pierwsze miejsce zajmowała Sudowia, kraina niezmiernie bogata i najsilniejsza pod względem militarnym, tak że mogła wystawić do sześciu tysięcy jazdy i olbrzymią ilość piechoty; każda z pozostałych zdolna była powołać pod broń co najmniej po trzy tysiące jazdy, piechoty zaś po dziesięć tysięcy, jeśli prawdą jest to, co przeczytałem sam w jakiejś starej księdze, napisanej w języku niemieckim.
Poza tym – ziemia chełmińska i Pomorze wchodziły w skład Polski, a nie Prus; ale ciągnijmy dalej nasz opis.
Ruś, nazywana przez niektórych Czerwoną, zachodnim krańcem łączy się z Małopolską, od północy ma Ruś Białą i Wołyń, od południa Węgry i należący do nich lud Cekulów, w części zaś zwanej Pokuciem sąsiaduje z Mołdawią; bo reszta Mołdawii czyli Wołoszczyzny, granicząca także z Podolem, należy raczej do Rusi Wschodniej. Ruś obejmuje dwa województwa, a mianowicie belskie, przytykające do Wołynia i Litwy oraz właściwe województwo ruskie, zwane też lwowskim, a leżące bardziej na południe i wschód, z tym że wchodząca w jego skład pokaźna ziemia chełmska ciągnie się na północ nawet dalej niż sięga województwo bełskie i graniczy z Polesiem. Resztę zaś tejże Rusi, jej połacie wschodnie, stanowiące zarazem rubieże Królestwa Polskiego, zamyka Podole, które od północy i północnego wschodu styka się z Rusią Białą, a pozostałą częścią swej wschodniej granicy z niezmierzonymi pustkowiami, jak to powiedzieliśmy, pól tatarskich i tureckich, od południa natomiast – z Mołdawią. Całe Podole stanowi jedno województwo, zwane podolskim.
Niegdyś Podole wraz z Rusią, zarówno tą, która obecnie jest częścią Polski, jak i tą, która pozostaje pod panowaniem Litwinów i Moskali, miało swoich książąt, jak to dokładniej wykazałem w Historii. Kiedy jednakże rody ich szeroko się rozgałęziły, po części same się wyniszczyły – w wyniku wewnętrznych waśni i wojen domowych – a po części wyginęły w zmaganiach z Połowcami (którzy, jak się zdaje byli Gotami ) i z Tatarami; wreszcie część przeszła pod panowanie polskie i litewskie, a część przyjęła poddaństwo moskiewskie, łącząc się z Moskalami, którzy od nich wywodzą swój ród. Wielu jeszcze teraz nazywa siebie nadal książętami, ale przeważnie jest to pusty niemal tytuł, bez żadnego znaczenia; między Polakami natomiast nawet pamięć o ich książęcym tytule całkowicie się zatarła.
Takie więc, jak opisaliśmy, są granice i taki jest podział wewnętrzny Polski […] Polskie zamki, wsie, miasta Wszystkie te miasta opasane są murami, a ponadto przeważnie mają potężne i dobrze wybudowane zamki, ale już stare. I na pozostałym obszarze Polski nie brak miast, albo – powiedzmy – miasteczek, najczęściej w ogóle pozbawionych murów, o zabudowie wyłącznie drewnianej, z wyjątkiem kościołów i kaszteli czyli zamków, jakie z nimi się łączą. Ale zamki wzniesiono również na miejscach wyżej położonych i na skałach, choć nie ma przy nich żadnych miast. Do takich zamków należą: Melsztyn, Tenczyn, Lanckorona, Ogrodzieniec, Lipowiec, Olsztyn, Pilica, Czorsztyn, Sobień, Ociec i Wiśnicz.
Są także i klasztory wybudowane zarówno dla celów obronnych jak i korzyści mieszkańców, i często odwiedzane przez ludność pobliskich wsi i miasteczek, a mianowicie: Tyniec, Mogiła, Miechów, Jędrzejów, Brześć, Staniątki, Koprzywnica czyli Pokrzywnica, klasztor na Łyścu, Częstochowa, Witów, Sulejów, Ląd, Lubiń, Czerwińsk, Paradyż, Mogilno, Trzemeszno, Węgrowiec, zaśw Prusach – Żarnowiec, Oliwa, Żukowo i Pelplin. Prawie wszystkie wsie leżą nad jeziorami, strumieniami i rzekami, przy czym zagrody wieśniaków są najczęściej ustawione we dwa rzędy, luzem; domy w nich są drewniane albo gliniane; niskie i przeważnie kryte strzechą słomianą, czasem gontami; wyjątek stanowią tu folwarki i dwory pańskie, które są okazalsze i lepiej wyposażone. Po wsiach pruskich jednak osadnicy niemieccy mieszkają schludniej, a jeszcze lepiej mieszczanie, bo przeważnie w domach z cegły, umacnianych konstrukcją belkową, i zaopatrzonych we wszelkie udogodnienia; ale i tu przeważnie dachy kryje się strzechą słomianą, a tylko niektóre mają glinianą dachówkęMiasta budowane są o wiele staranniej, tylko że mają węższe budynki. W większych miastach Polski mieszka się w obszerniejszych domostwach, nie mniej starannie utrzymanych. Ponieważ w zeszłym stuleciu kupcy niemieccy zaczęli tam wystawiać ozdobne budowle z kamieni i cegieł, w tej chwili również i Polacy mają takie same upodobania, i starają się tamtych przewyższyć. I nie tylko w miastach, lecz także i w wiejskich posiadłościach chcą mieć okazalsze mieszkania, przeważnie korzystając z pracy i biegłości włoskich budowniczych.
Piece mają wielkie zastosowanie przez znaczną część Piece roku w całej Polsce z wyjątkiem Kaszubów i jakiejś części Prus, gdzie zimą wieśniacy rozpalają pośrodku domostwa ognisko i wraz z bydłem, końmi, resztą zwierząt i domowego ptactwa w brudach, zaduchu i dymie (choć nie brak i olbrzymich dymników) spędzają tak życie. Podobnie jest na Żmudzi oraz w innych krainach wysuniętych bardziej ku północy. Zresztą i piece wieśniacze są przeważnie tylko źródłem dymu (bo całe ich ciepło pochłaniają wbudowane wewnątrz piekarniki, przeznaczone do pieczenia chleba oraz innych pokarmów, i często nie mają dymników) i bywają zabrudzone przez udostępnianie ich gęsiom, kaczkom, kurom, kurczętom, a także owieczkom, kozom, cielętom i świnkom – dla ochrony przed mrozem.
[…]
Odzież, jadło, usposobienie, umysł
Dla obmycia się z brudu, potu oraz do odświeżenia się tak w zimie jak i w lecie korzystają Polacy często z ogrzewanych łaźni, w których mężczyźni kąpią się oddzielnie, kobiety oddzielnie.
Rodzaj odzieży nie jest ani jednolity, ani ściśle określony czy wyłączny dla każdego stanu, pozycji społecznej, wieku i płci; większość lubuje się w strojach zagranicznych. Niewiasty używają niejednokrotnie najrozmaitszych ubiorów, ale równie dobrze używają płaszczy męskich, jakkolwiek ten zwyczaj istnieje dopiero od niedawna. Za przykrycie głowy służą im kornety bądź chusty płócienne, białe lub ognistoczerwone. Dziewczęta według dawnego zwyczaju chodzą z odkrytą głową; we włosach przepaska ze złota, drogich kamieni czy jedwabiu albo wianek z ziela i kwiatów. Obecnie jednakże i panny, i mężatki noszą tak samo jak i mężczyźni kołpaki jedwabne, podbite futrem od spodu.
Ogół ludności zamieszkałej po wsiach i miasteczkach odżywiania się od najdawniejszych czasów żywi się głównie wieprzowiną, mlekiem, rybami i jarzynami. Obecnie wielu jada także baraninę, cielęcinę oraz wołowinę; sprzedaż takiego mięsa urządza się także i po wsiach. ustawiając w dni świąteczne kramy w pobliżu kościołów oraz plebanii. Mieszczanie i szlachta odżywiają się lepiej, stoły ich zastawione bywają wykwintniejszymi potrawami z mięsa zarówno zwierząt hodowlanych, jak też dziczyzny, ptactwa i ryb, Do tych potraw używa się zwykle mnóstwa wonnych korzeni, niemało cukru oraz innych przypraw zagranicznego pochodzenia; podaje się też obok nich wyszukane gatunki jarzyn. Nie brak i łakoci, tudzież innych artykułów zbytku, zarówno pochodzenia krajowego, jak i zagranicznego. Podawanie na stół wina i pszennego chleba przyjęło się nie tak dawno u tych, których stać na większy zbytek, ale obecnie tak wina, jak i chleba pszennego używa w wielkich ilościach nawet pospólstwo, kiedy ucztuje. Wina, zwłaszcza w Małopolsce, sprowadza się także z sąsiednich Węgier i Moraw, przy czym nie przeszkadza importowi cena. Poza tym w całej Polsce używa się powszechnie piwa oraz chleba z mąki żytniej. W Prusach piwo robi się z jęczmienia, na pozostałym zaś obszarze Polski również z miałko zmielonej lub utartej pszenicy, gotowanej w wodzie z dodatkiem chmielu; do pszenicy dodaje się niekiedy żyta, bądź orkiszu czy owsa.
Podobnie i miód, gotowany tak samo z wodą i chmielem, w częstym jest użyciu, zwłaszcza na Rusi i na Podolu, gdzie jest wielkie mnóstwo pszczół i wybornego miodu, zbieranego z dyptamu oraz innych aromatycznych ziół i kwiatów. Nie brak miodu i w Prusach czy na Mazowszu, gdzie się go w ten sam sposób gotuje, powszechnie nazywając go miodem syconym. Szczególnie w Warszawie zaprawiają go zazwyczaj sokiem z wiśni lub malin, bądź też wonnymi korzeniami, i w zależności od sposobu, w jaki zostaje zaprawiony, otrzymuje nazwę kirsztranku, maliniaku i trójniaku.
Ludzie mają tu na ogół jasną cerę, włos płowy albo nawet o odcieniu przechodzącym w biel; wzrostu są średniego lub niewiele co wyżsi, tęgiej budowy ciała, a tylko niewiasty, zwłaszcza panny ze znakomitszej szlachty i po domach mieszczan, pilnie o to dbają, aby przez odpowiednie starania nadać sobie wysmukłość trzciny, jak powiada ów sławny poeta. Poza tym do urody i jej powabów niewielką przywiązują wagę, a malowanie twarzy i barwienie włosów uznaje się ogólnie za rzecz haniebną. Ale za to – tak u mężczyzn, jak u kobiet prawdziwy rumieniec jest ich naturalną ozdobą.
Polacy mają usposobienie otwarte i szczere, raczej sami dadzą się oszukać, aniżeli kogoś w błąd wprowadzą; są nie tyle skorzy do kłótni, co do zgody, nie widać u nich bezczelności i arogancji, przeciwnie – są nawet ulegli, byleby tylko odnosić się do nich uprzejmie i łagodnie. Działa na nich przede wszystkim osobisty przykład i na ogół słuchają swych władców i urzędników. Skłonni są do świadczenia uprzejmości, grzeczności, życzliwości i gościnności do tego stopnia, że ludzi sobie nie znanych i przybyszów ze stron obcych nie tylko goszczą chętnie u siebie i podejmują, ale jeszcze zapraszają ich i służą im wszelką pomocą; łatwo nawiązują z każdym towarzyskie stosunki i przyjaźń, a co więcej chętnie naśladują obyczaje tych, z którymi obcują, zwłaszcza wzory cudzoziemskie.
Wychowanie młodzieży jest nieco za swobodne i może zbyt małą przywiązuje się do niego wagę, ale wrodzone dobre cechy charakteru wyrównują tu braki. Wszyscy, tak samo niezamożni jak i bogaci, tak szlachta jak i lud prosty, a już szczególnie mieszczanie, starają się posyłać młodych chłopców do szkół i na nauki; od najwcześniejszego dzieciństwa oswajać ich z łaciną. Wielu utrzymuje nauczycieli domowych. Toteż nawet w samym środku Italii trudno by było znaleźć takie jak tu mnóstwo najróżniejszych ludzi, z którymi by się można było porozumieć po łacinie. Również i dziewczęta z domów szlacheckich i mieszczańskich uczą się, już to w domu, już to po klasztorach, czytać i pisać po polsku, a nawet i po łacinie; w wieku dojrzalszym raczej zaczynają się po trochu wdrażać w gospodarstwo domowe, zwłaszcza jeśli chodzi o kuchnię i doglądanie bydła, a także przędzenie lnu czy wełny oraz tkanie i wyszywanie. Młodzież męska przyucza się do prac na roli czy do jakiegoś rzemiosła albo handlu, czy też piastowania urzędów i przygotowuje się do sprawowania godności duchownych i świeckich, które są udziałem ludzi zamożniejszych. Niejeden pędzi życie w domu razem z rodzicami i pomaga im w sprawach majątkowych, a po śmierci rodziców pełni swe obowiązki jako głowa rodziny.
Bardzo wielu jest takich, co nie zważając na nakłady pieniężne, wyrzeczenia i wszelkie przykrości towarzyszące ludziom na obczyźnie chętnie podejmują dalekie podróże, wytrzymali na brak wygód, bo więcej znajdują upodobania w tym, co za granicą, aniżeli we wszystkim, co krajowe. Dlatego też pilnie i z łatwością uczą się języków tych narodów, do których zawitają, a ponadto z rzeczy dotyczących odżywiania się, odzieży i obyczajów starają się przywieźć z sobą jakąś nowość z zagranicy i dopatrują się w tym powodu do chwały z tytułu wytworności. Plaga ta zakradła się także do religii.Umysł mają Polacy pojętny i zdolny do pokonania każdej trudności, ale nastawiają się raczej na dokładne poznanie obcych pomysłów, zamiast się zdobyć na samodzielne wymyślenie czegoś nowego i osiągnąć w jakimś zakresie zdecydowaną wyższość. Dzieje się tak być może dlatego, że niezbyt chętnie poświęcają się jakiejś jednej sztuce i umiejętności, lecz chcą poznać wiele nauk albo może – z niedbalstwa, opieszałości i niechęci do podejmowania wysiłków, jaka cechuje ich w niejednej dziedzinie, zwłaszcza że ludzie, którzy z racji swoich funkcji zajmują się zarówno naukami wyzwolonymi jak i mechanicznymi, zadowoleni z przeciętnych wyników, nie zanadto gorliwie zabiegają o niezwykle biegłych rzemieślników i najwyższą jakość wykonywanych dzieł. Być może wreszcie jest tak i dlatego, że bogatsi oddają się beztroskiej bezczynności i przyjemnym zabawom, uboższym zostawiając pracę umysłową i rozwijanie pomysłowości.
Ci znów zgodnie z tym, co mówi filozof, że trudno oczekiwać dobrej pracy od nędzarza, muszą się na wszystkie strony rozglądać za zarobkiem, który by im zapewnił utrzymanie i wtajemniczać się w nauki i zajęcia obce nieraz ich zainteresowaniom i nie na miarę ich zdolności; a ponadto, kiedy już osiągną tyle, że można na tym poprzestać, i kiedy sami upodobnią się trybem życia do możniejszych, natychmiast zaczynają się rozpraszać na sprawy związane z zabezpieczeniem majątku, na procesy sądowe i kruczki prawne albo na wspieranie polityki możnych. I robią to wszystko albo dlatego, że spokoju im nie daje osobista ambicja, albo też dlatego, że chcą znaleźć dla siebie i dla swoich najbliższych jakąś zdecydowaną obronę przed k1!ywdą i zniewagą, jakie im grożą ze strony innych. Bo nie wiem, jak to się dzieje, że szczególnie teraz, w epoce, w której żyjemy, sama dobroć umysłu i serca oraz ustawy i prawo cywilne nie gwarantują skutecznie nie tylko nabywania wartości służących życiu i jego ozdobie, ale nawet niezbędnej ich obrony. […]
Stany, podział ludności, herby
Pragnąc zaś aby wszystko, co tu piszemy o ludności Polski, stało się bardziej zrozumiałe i by obraz był pełniejszy, opiszemy z kolei stany i podział ludności wynikający z urodzenia; będzie to zarazem ukazanie podstaw, na których opiera się ta Rzeczpospolita. Ludność Polski z jednej strony dzieli się zatem według urodzenia, z drugiej według obranego z religijnych pobudek rodzaju życia, a więc na, stan rycerski, czyli szlachtę oraz pospólstwo; z religijnego zaś punktu widzenia – na stan duchowny i stan świecki. A choć my, słudzy Kościoła, w odniesieniu do kogoś, kto nie sprawuje żadnych funkcji kościelnych ani obrzędowych, używamy raczej określenia profanus, ludzie na ogół rozróżniają pomiędzy stanem kapłańskim i laickim, albo stanem duchownym i świeckim; o tym zresztą będzie mowa później. Teraz powiedzmy o szlachcie i pospólstwie.
Szlachta polska wyodrębniła się dla rządzenia oraz obrony reszty ludności i kraju. Dlatego też ci, którzy tworzą ten stan, w dawnych czasach nazywani byli rycerzami, a teraz – od ciążącego na nich obowiązku służby w konnicy – nazywani są najczęściej equites, oczywiście przez tych, co mówią i piszą po łacinie; w języku natomiast ojczystym zwą się szlachtą, od szlachetności rodu, przy czym, jeśli się nie mylę, wyraz ten zapożyczony został od Niemców (niby Geschlechter) – i ziemianie, niby ludzie związani z ziemią albo jak to się na ogół tłumaczy – zrodzeni na ojczystej ziemi. Nazwa ta pochodzi więc od ziemi i pól, które uprawiają i od dawna zamieszkują prawem dziedziczenia, kupna czy też darowizny panującego.
Szlachta ma liczne i wielkie przywileje, po części z nadania królów i książąt, po części przyjęte na mocy zwyczajów. O tych przywilejach nadmieniałem niejednokrotnie przy okazji w różnych miejscach zarówno tej pracy, jak w mojej Historii. Właściwie szlachta podlega jedynie królowi; sądzona jest jednak według przepisów prawa przez urzędników koronnych i królewskich, jak to pokażemy w następnej księdze. Z pozostałych, zwłaszcza osób prywatnych, nikt nie ma podporządkowanej sobie szlachty wraz z ziemią i wsiami, chyba że na Rusi, na podstawie prawa, jakie z dawien dawna przysługuje tamtejszym książętom. Podobne prawa ma także biskup krakowski w księstwie siewierskim; ma je również i biskup warmiński wraz z kapitułą podległego mu Kościoła, a wreszcie prepozyt płocki i być może jeszcze inni. Wolno jednak szlachcicowi otrzymać sołectwo, jak to się powszechnie nazywa, czy wójtostwa, zarówno w obcych dobrach na wsi jak w mieście, jeśli tego chce właściciel (o sołectwach i wójtostwach będzie mowa w następnej księdze); walna mu przenieść się da czyjegoś miasta czy miasteczka i zamieszkać w nim prywatnie bez obawy naruszenia praw przysługujących jego szlachectwu, jeśli tylko z własnej winy nie utraci czci szlacheckiej. Szlachectwa zatem szacuje się według urodzenia i zasług, ale bierze się pod uwagę również i obyczaje.
Do szlachty bowiem zalicza się tych, których przodkowie czy rodzice zastali do tego stanu powołani i zobowiązani do służby wojskowej otrzymując znak rodowy albo też ci, którzy sami sobie na ta zasłużyli swą dzielnością. Jednakże za coś znamienitszego uchodzi to, że
ktoś się urodził szlachcicem, aniżeli to, że nim został. Szlachcic z urodzenia powinien pochodzić z ojca szlachcica i matki szlachcianki, złączonych ważnym w obliczu prawa węzłem małżeńskim, jakkolwiek i matka pochodzenia mieszczańskiego nie przekreśla szlachectwa dzieci, byleby szlachcicem był ojciec.
Dzieci nieślubnych, choćby pochodziły od rodziców ze szlachty, i to dygnitarzy, nie zalicza się da rodów i nie mają one przywilejów szlacheckich. Moc udzielania tego zaszczytu, to jest szlachectwa, ma sam władca i udziela go już to kierując się własnym przekonaniem i chęcią
wyświadczenia dobrodziejstwa, już to opierając się na świadectwie i swego rodzaju adopcji ze strony sławnych i wybitnych przedstawicieli jakiegoś rodu; oni to udzielają swego rodowego znaku temu, kto w ten sposób zastaje uszlachcony. Takim jednak nowo mianowanym szlachcicom nie wolno, na podstawie jakiegoś nowego statutu, otrzymywać ani posiadać dóbr ziemskich, natomiast ich potomstwo zaczyna korzystać z takich samych praw, co i inne dzieci szlacheckie.
Utrata szlachectwa następuje na mocy wyroku władcy, szlachectwa jeśli winowajca dopuścił się jakiejś haniebnej i strasznej zbrodni; plami się także i niejaka zrzeka się szlacheckiej godności ten, kto opuszczając szeregi rycerstwa i gospodarkę na roli w pogoni za brudnym zyskiem zajmie się rzemiosłem czy jeszcze czymś lichszym i pocznie handlować posługując się fałszywą miarą i wagą, i robi ciemne interesy za szynkwasem.
Cała zaś polska szlachta jest sobie równa i nie ma wśród niej żadnego rozróżnienia na patrycjuszów i hrabiów, bo w pewnym okresie ukształtowała się tu całkowita równość. Dopiero bardzo niedawno niektóre nieliczne jednostki za zasługi własne czy też rodziców otrzymały z łaski władców tytuł hrabiowski. U Polaków nie było nigdy innego rodzaju książąt mających księstwa czy dzielnice jak tylko ci, których wprowadził książę Bolesław Krzywousty, kiedy podzielił władzę pomiędzy synów; ale to należy już do przeszłości. Mieszkańcy Rusi z dawien dawna mieli swoich książąt i mają ich jeszcze obecnie ci, którzy przedtem pozostawali albo są nadal pod panowaniem Litwy oraz Wołynianie. Również nie odbierano tego przywileju podbitym czy przyjętym w poddaństwo. O książętach pruskich i kurlandzkich powiemy później.
Istnieje wiele rodów i jakby gałęzi szlachty polskiej, które się rozróżnia nie według miejscowości czy krain, ale według pewnych znaków rodowych, zwanych herbem lub godłem, oraz według ich nazw. Poszczególne znaki obejmują z kolei wiele linii i rodzin, które się rozróżnia według nazwisk i stopnia pokrewieństwa w linii męskiej. Tak na przykład ród Leliwitów, którego znakiem jest księżyc w nowiu z gwiazdą u góry pomiędzy rogami księżyca na niebieskiej tarczy, obejmuje Tarnowskich, Pileckich, Melsztyńskich i niektóre inne jeszcze zacne i licznie reprezentowane rodziny., Znaki zaś rodowe czyli godła lub herby mają swą nazwę po części od rzeczy, których są symbolem, jak na przykład herb Topór – od topora; po części od zdarzenia, jak Jelita – od przebitych wnętrzności. Najczęściej pochodzenie tych znaków i ich nazw jest niejasne, wyjąwszy fakt, że łączą się z osobą założyciela rodu.
Niegdyś bowiem rycerze nie brali nazwisk, tak jak to jest teraz, od zamków, włości i wiosek których. byli panami, lecz przekazywano z ojca na syna skądkolwiek wzięte czy nadane imiona, nawet w przypadku utraty czy zamiany ojcowizny i to do najdalszych pokoleń. Takie nazwiska są jeszcze i teraz wszędzie tak jak na Podgórzu, obszarze Szczyrzyc i Rusi, chociażby: Herburt, Dunin, Jordan, Gładysz, Pieniążek, Pierzchała, Kmita, Farurej i inne tego rodzaju. Obecnie większość woli brać nazwiska od zamków, miast i wsi, przy czym ich brzmienie zmienione nieco zastaje przez dodanie ski lub ki, dla znaczenia, że to imię pochodne.
Oto te są nazwy herbów rodowych, których zdołałem się doszukać (wyliczając je zachowam porządek alfabetyczny i brzmienie nazw w języku polskim): Abram czyli Waldorf, Amadej, Bialina, Biberstein, Boduła, Bogoryja Bończa, Boże-Stado, Bróg, Byliny, Bwincia czyli Bwincza, Cholewa, Cielątkowa, Ciołek, Dąbrowa, Dąbrowa druga, Dębno, Doliwa, Dołęga, Drużyna, Dryja, Drzewicza, Działosza, Godziemba, Gozdawa, Grabie, Gryf czyli Świeboda, Gryzima, Grzymała, Habdank, Hełm, Herburtowa, Janina, Jastrzębiec, Jednorożec, Jelita czyli Koźlamgi, Junosza, Kierdej, Kopaszyna, Korab, Korcak czyli Korczak, Korcbok, Kornicz czyli Bies, Kotwicz, Kownia, Larysza, Leliwa, Lewart czyli Lampart, Lis czyli Murza, Łabędź, Łaba, Łodzia, Lżawia, Mądrostka. Morski-Kot, Mozela, Nałęcz, Nieczuja, Niesobia, Nowina, Odrowąż, Oksza, Oliwa, Ołobok, Orla, Osmoróg, Ostoja, Owada, Pilawa, Pierzchała, Poboże, Pogonia, Pomian, Półkozy, Powała czyli Ogon, Prawda, Prus, Prus drugi, inaczej Nawilki, Przeginia, Przosna, Radwan, Rawa, Rogala, Rola, Róża, Ruchaba, Sokola, Stary-Koń, Starża czyli Osoryja, Sternberg, Strzegomia, Staemleń, Sulima, Syrokomla, Szeliga, Szumberg czyli Kotwica, Szylde, Ślepowron, Śaeniawa, Świnka, Świrczek, Tarnawa, Topacz, Topór, Trąby, Trzeski, Wadwicz, Warnia, W czele, Wężyk, Wieniawa, Wieruszowa, Wierzynkowa, Zabawa, Zadora czyli Płomień, Zagroba, Zerwikaptur.
Dwu nazw nie podałem. Są to znaki: połowa białego orła widzianego od przodu, odcięta prostą linią od głowy po ogon, na tle dwu gwiazd; z drugiej strony pięć białych róż ułożonych w cynek. Tak więc wywodzę swój ród po linii macierzystej od rodu Jastrzębców, ojciec mój natomiast pochodzi od Pierzchałów i Osmorogów. Nic jednakże nie przeszkadza, abym do tych herbów dołączył również i mój własny, którym mnie i braci moich wraz z całym naszym potomstwem zaszczycił najłaskawszy król Zygmunt August: pół orła po piersi, barwy naturalnej, z rozpiętymi skrzydłami; wokół szyi wieniec laurowy, tło tarczy czerwone. Ferdynand, obrany na cesarza rzymskiego, mąż godzien nieśmiertelnej pamięci, kiedy w imieniu tegoż króla Zygmunta siedem lat temu sprawowałem do niego poselstwo, dodał do opisanych tu szczegółów herb swojego austriackiego rodu, czerwoną wstęgę, przecinającą na wskroś białą tarczę, a w górze dwie głowy czarnego cesarskiego orła ponad ukoronowanym szyszakiem. Bo dlaczego by kto nie miał prawa cieszyć się w takim samym stopniu godnością osiągniętą przez zasługi własne – co i godnością zostawioną mu w spadku przez drugich? I do tego ograniczymy temat rodowych nazwisk szlachty polskiej. Opisywanie herbów i początków poszczególnych rodzin byłoby pracą długą i żmudną, by nie rzec – nieskończoną. […] Mieszkają i żyją .. Od niepamiętnych czasów szlachta mieszka rozproszona w okolicy; każdy w swojej wsi albo w kasztelu, albo w zamku, troszcząc się o sprawy domu i prace przypisanych sobie chłopów lub najemnych. Utrzymuje się wraz z domownikami z uprawy roli, hodowli trzody, bydła i pszczelarstwa oraz z polowania na zwierzynę i ptactwo, a ponadto w sposób. godny gromadzi bogactwa ze sprzedaży tego, co zbywa po zaspokojeniu potrzeb domowych i kupuje za uzyskane stąd środki to wszystko, czego nie ma u siebie.
Panie domu i panny szlacheckie zajmują się oporządzaniem wełny, lnu i konopi, doglądaniem bydła; i nie przynosi im ujmy fakt, że sprzedają to, co w gospodarstwie własnym stanowi nadwyżkę. Troszczą się one także o kuchnię domową i różnią się tym od niewiast z rodzin znamienitszych oraz senatorskich, które najczęściej gardzą tego rodzaju zajęciami, a w każdym razie wyręczają się służbą. Kiedy niewiasta wyrusza w podróż, jedzie kolebką, karocą lub koczem; mężczyzna albo takimże pojazdem, albo – i to najczęściej – konno. Wybierać się pieszo, zwłaszcza gdzieś dalej, uważa się za rzecz uchybiającą godności, chyba że zmusza do tego kogoś ubóstwo.
Pospólstwo mniej się troszczy o dostojność i zewnętrzną okazałość – z wyjątkiem mieszczanek, które starają się występować publicznie w pięknym stroju i w towarzystwie jednej czy dwu służebnych. Tu jednak życie zarówno kobiet, jak i mężczyzn jest pracowitsze i trudniejsze bez względu na płeć, tyle że niewiasty nie zajmują się rzemiosłem ani podwodami i nie podróżują w sprawach handlowych. Mimo to odwiedzają pobliskie miasta leżące w granicach Królestwa i prowadzą handel na miejscu. Nie przysługuje im prawo występowania w sądzie.
Do pospólstwa zalicza się wszystkich, którzy nie należą do szlachty czyli stanu rycerskiego, czy to będą rolnicy, ogrodnicy, pszczelarze lub pasterze bydła, czy też, rzemieślnicy i wyrobnicy lub szynkarze, kramarze, woźnice i kupcy, bez względu na to czy prowadzą życie na roli, jak to nadmieniłem wyżej, we wsiach i osiedlach, czy też w miasteczkach i miastach. Otóż miasta i miasteczka zamieszkują kupcy, rzemieślnicy i kramarze, osiedla zaś i wioski oraz podmiejskie folwarki – rolnicy, ogrodnicy, pasterze bydła i pszczelarze; natomiast karczmarze, młynarze, wyrobnicy, woźnice i dostawcy koni są i tu, i tam.
Pospólstwo miast i miasteczek jest w nieco lepszym położeniu i cieszy się większą swobodą aniżeli lud wieśniaczy. Wprawdzie i jedni, i drudzy płacą swoim panom roczne czynsze, ale rolnicy i wieśniacy prawie zawsze bądź to osobiście, bądź to przez najemników i swoją czeladź świadczą ponadto wszelkie darmowe prace przy uprawie pańskich gruntów i inne posługi dworskie, wykonywane nie tylko ręcznie, lecz także własnym sprzężajem. Nikomu przy tym nie wolno bez zezwolenia pana przenieść się gdzie indziej, tak że są oni jak gdyby przypisani do ziemi i niewiele się różnią od niewolników, zwłaszcza w obecnych czasach. Ogólnie nazywa się ich kmieciami lub kmiotkami. A w gorszym jeszcze położeniu niż oni znajdują się ogrodnicy, którzy uprawiają ogrody. Tak jedni jak drudzy określani bywają mianem chłopów, ale prawdziwa szlachetność nie dopuszcza używania tej nazwy jako obraźliwej. Panom przysługuje w stosunku do nich prawo życia i śmierci; wyjątek stanowią tu ci wieśniacy, którzy od dzieciństwa poświęcili się naukom i stanowi kapłańskiemu. Wśród pospólstwa miejskiego nie brak i takich, którzy w zarządzaniu znacznym majątkiem wyręczają się służbą i pomocnikami, a sami wolni od zajęć mogą się oddawać poważniejszym naukom albo próżnowaniu. Wielu żyje zbyt rozrzutnie i wystawnie, i stąd rosną ceny różnych artykułów, a niejeden z zamożniejszych popada w ten sposób w ubóstwo. Tyle więc o szlachcie i pospólstwie.
[…]
Wyznanie Teraz powiemy o stanie kapłańskim czyli duchownym.
Ale żeby lepiej naświetlić jego położenie, spróbujmy najpierw powiedzieć parę słów na temat wyznań. Ludność Polski, odrzuciwszy od siebie raz na zawsze bezbożną cześć bałwanów, od sześciuset lat przeszło wiernie zachowuje i pobożnie wyznaje religię chrześcijańską, aż do naszych czasów ze wstrętem odwracając się od heretyckich nowinek. Dopiero całkiem niedawno, bo za naszej już pamięci, wtargnęła najpierw zaraza luterańska, wkrótce znów berengariańska czyli kalwińska; niejednemu zamąciła ona w głowie przywieziona z zagranicy przez kupców i wyjeżdżającą po rzetelne wykształcenie młodzież, która lekkomyślnie goni za wszelką nowością. Również już kiedyś, u schyłku panowania króla Władysława Jagiełły i za pierwszych lat rządów jego synów, Władysława i Kazimierza (na pierwszego z tych monarchów nie oglądano się zbytnio, bo był już za stary, tych znów lekceważono, jako jeszcze za młodych), poczęła się tu wkradać herezja husycka i wiklefejska, lecz dzielność monarchów i biskupów, ich powaga, nauka i gorliwość w wierze oraz pobożność, nieugiętość i stałość wszystkich innych dostojników nie pozwoliły, aby zło głębiej zapuściło swe korzenie. Toteż ci zachowali wówczas wraz z dawną religią również godność, szacunek u ogółu oraz ład w państwie. Oby i współcześni potrafili zostawić po sobie ten wzór swym potomnym!. A tymczasem nie skończyło się na wspomnianych przed chwilą nieszczęściach, ale całe już hordy pikardystów, anabaptystów, arian, pneumatomachów, trydeitów, focynian, ebionitów, obrzezanych i nie wiem, jakiej jeszcze zarazy – o, niegodziwości ! – mając raz popuszczone cugle swawoli wpadają do Polski; i wymawiając się hasłem wolności, czy raczej nadużywając wolności, za przykładem niektórych ze szlachty, każdy sam sobie daje wykład wiary świętej, więcej jeszcze – zaczyna być sobie królem i prawem. Ale nad tym obszerniej gdzie indziej się użaliłem.
Mieszkańcy Prus nieco później wstąpili do służby na rzecz Chrystusa, ale za to szybciej i gorliwiej przyjęli luteranizm, zwłaszcza mieszczanie i ludność krwi niemieckiej. Przyczynił się do tego napływ kupców i rzemieślników niemieckich, handel oraz lektura książek przywożonych z Niemiec. Bo gdy ten motłoch złożony z ludzi jak gdyby wypuszczonych na wolność strząsnął raz z siebie jarzmo karności kościelnej, urzędnicy czy to ze strachu, czy to z przewrotnej skłonności umysłu, a także z powodu przysięgi, jaką złożyli swoim mistrzom w Niemczech, nagięli się w tym samym kierunku, a nawet dawali się przekupić, i nie tylko że nie powściągnęli rozpasania, ale jeszcze je umocnili i spotęgowali. Wielu jednakże zachowuje nadal zbożne obyczaje przodków zwłaszcza tam, gdzie urzędnicy wypełniają swój obowiązek, a nie roszczą sobie prawa do tego, co do nich nie należy […] Niektóre godności i urzędy Do urzędników i ministrów koronnych zalicza się dwóch naczelnych wodzów, z których jeden jako główny i najwyższy dowódca wojsk nazywa się hetmanem wielkim koronnym, drugi hetmanem polnym. Ten pierwszy jest wodzem i głównodowodzącym na wojnie, z ramienia króla – jako jego zastępca. On prowadzi wojsko, on obiera miejsce na obóz, ustawia szyki, daje hasło do boju i do odwrotu, troszczy się o dowóz żywności i zaopatrzenie w czasie wojny, wyznacza ceny na przedmioty handlu, określa miary i wagi towarów oraz wymierza kary winnym przestępstw. Hetman polny natomiast, jakby jego z kolei zastępca, mianowany przez króla, zajmuje się w szczególności służbą wartowniczą i zwiadowczą oraz dowodzi oddziałami najemnymi, zwłaszcza pod nieobecność hetmana wielkiego. Jednakże ani jeden ani drugi nie mają miejsca w senacie, a nawet wiemy o hetmanach mianowanych na określony przeciąg czasu i mamy wskazówki przemawiające za tym, że dawniej nie zaliczano ich do ministrów koronnych.
Tym bardziej nie mają miejsca w senacie i żadnych obowiązków odnoszące się do całego Królestwa urzędy, jak: miecznik, podczaszy czyli cześnik, mistrz zastawy, którego nazywają krajczym, stolnik, podstoli, kuchmistrz, który czuwa nad przygotowywaniem uczt i pracą królewskich kucharzy. I niewątpliwie zachodzi tu jedno z dwojga: albo są to jednocześnie urzędy ziemskie województwa krakowskiego, albo też to województwo jako jedyne ze wszystkich w ogóle tych urzędów nie ma. Dlatego też i my opierając się na zdaniu ludzi lepiej znających się na rzeczy, przedstawimy związane z tymi tytułami obowiązki, mówiąc zarazem o godnościach i urzędach ziemskich.
Ziemskimi nazywamy te godności i urzędy, które dotyczą nie całego Królestwa, lecz poszczególnych i województw. U ogółu noszą one nazwę urzędów ziemskich, a ich piastunowie – urzędników ziemskich. Do tych zaś należą: podkomorzy, starosta, miecznik, chorąży, cześnik, podczaszy, krajczy, podstoli, stolnik, wojski, sędzia, podsędek, pisarz, skarbnik, łowczy i koniuszy, czyli zarządzający stadniną. Urzędnicy ci mają swoje z dawien dawna określone funkcje czy zadania, każdy w swoim województwie czy ziemi, jak to się powszechnie mówi. Dawniej, kiedy Królestwo podzielone było na wiele księstw i każde z nich miało swego księcia, wymienieni tu urzędnicy byli jego osobistymi pomocnikami. Obecnie większość z nich zatrzymuje tylko tytuł i godność pozbawioną funkcji. Takimi urzędnikami są miecznicy, cześnicy, podczaszowie, krajczowie, stolnicy, podstolowie i skarbnicy, o ile czasem nie mają zleceń od króla, by zasiadali w nadzwyczajnych sądach, zwanych komisjami; chociaż jeszcze i teraz dusznie się uważa, że mogą oni pełnić właściwe sobie urzędy, każdy w granicach swej ziemi (od której ma nazwę), za każdym przybyciem monarchy. I tak miecznik poznański ma prawo nosić przed królem miecz w czasie wielkich uroczystości na obszarze całego województwa poznańskiego; cześnik ma prawo podawać mu puchar; krajczy – szykuje stół; stolnik wnosi potrawy; podstoli poprzedza stolnika, niosąc berło czy laskę; podczaszy zawiaduje napojami; skarbnik zarządza królewską szkatułą i sprzętami. Wszyscy inni pełnią nadal swoje urzędy bez żadnych ograniczeń. I tak chorąży dzierży w czasie wojny chorągiew na czele wojsk swego województwa, wojski jest opiekunem zamku, każdy w swoim okręgu, póki trwa wojna, toteż zwolniony jest z obowiązku stawania na pospolite ruszenie; łowczy kieruje łowami i rządzi lasami; koniuszy stajnią czy stadniną, sędzia roztrząsa sprawy i prywatne zatargi szlachty i przewodniczy w sądzie razem z podsędkiem, który nie jest jego zastępcą lecz towarzyszem i ustępuje mu tylko w hierarchii. Pisarz jest sekretarzem i prowadzi akta sądowe, ale i jemu także przysługuje prawo zabierania głosu w sądzie, raczej na zasadzie przyjętego zwyczaju niż z przepisu prawa. Podkomorzy (by wreszcie na samym końcu wyjaśnić jego obowiązki, jakkolwiek pod względem godności przewyższa on wszystkich tu wymienionych!) być może kiedyś zarządzał, każdy w swej ziemi,- komnatą królewską i służbą pokojową monarchy; obecnie przewodniczy tylko sądom wytyczającym granice wsi i dóbr ziemskich, i tak jak sędzia, podsędek i pisarz, zobowiązany jest do składania przysięgi. Ma on jeszcze pomocników w urzędzie, i to również przysięgłych, po jednym na każdy okręg, zwanych komornikami, może dlatego, że w dawniejszych czasach podkomorzy dobierał sobie do pomocy służbę z komory królewskiej; obecnie wybiera on ich według swego upodobania, ze szlachty zamieszkałej na terenie jego okręgu i przyjmuje od nich przysięgę, a ilekroć trzeba, dowolnie ich zmienia.
Podkomorzy krakowski niezależnie od pozostałych uprawnień posiada ten szczególny przywilej, że jest rozjemcą i nadzorcą żup solnych leżących na obszarze związanym z jego tytułem.
O obowiązkach starostów będzie mowa niebawem. Poza tym ci, o których mówiliśmy przed chwilą, nie wszyscy występują w każdym województwie i nie zawsze po jednym na województwo. I tak województwo krakowskie zawsze ma jednego podkomorzego, miecznika, stolnika, wojskiego, sędziego, podsędka i pisarza; w województwie poznańskim natomiast wszystkie inne urzędy mają tak samo po jednym, ale zawsze jest dwóch podkomorzych, sędziów, podsędków i pisarzy; ziemia wschowska bowiem, która w pewnym okresie dziejów odłączona była od Polski, ma odrębną, własną obsadę tych właśnie urzędów. Podobnie i województwo sandomierskie ma po jednym we wszystkich urzędach oprócz wojskiego, który to urząd nie tak dawno zaczął mieć oddzielnie dla siebie obszar przyszowski. Województwo kaliskie znów ma po jednym urzędniku dla każdej z omawianych godności, Województwo sieradzkie pozbawione jest krajczego i podstolego, ma zaś jednego miecznika, sieradzkim
cześnika i stolnika, a po dwu podkomorzych, chorążych; sędziów i pisarzy, bo ziemia wieluńska ma swych własnych, jak sądzę, od czasu, kiedy to oderwana została od Polski. W tymże województwie sieradzkim jest również dwóch wojskich, jeden większy, drugi mniejszy. Województwo łęczyckie nie ma miecznika, krajczego i podstolego, a z pozostałych urzędów ziemskich po jednym. Tak samo jest w województwie brzeskim. Województwo zaś inowrocławskie ma jednego miecznika, nie ma żadnego krajczego ani podstolego, a wszystkich innych urzędników ziemskich jest tam po dwóch z każdego urzędu, bowiem ziemia dobrzyńska ma oddzielnego podkomorzego, chorążego, cześnika, stolnika, wojskiego, sędziego, podsędka i pisarza. .
Województwo ruskie ma zawsze po pięciu naraz podkomorzych, chorążych, cześników, stolników, wojskich, sędziów, podsędków i pisarzy, a mianowicie lwowskich, przemyskich, sanockich, halickich i chełmskich; nie ma natomiast żadnego miecznika, krajczego anio podstolego.
Województwo podolskie również nie ma żadnego z tych trzech, a z pozostałych urzędów ziemskich każdy reprezentowany jest zawsze przez jednego urzędnika, wyjąwszy wojskich, których jest dwóch: kamieniecki i trębowelski.
I województwo lubelskie niema miecznika, krajczego i podstolego, natomiast ma po jednym chorążym, cześniku i stolniku, a wszystkich pozostałych urzędników po dwóch, ziemia łukowska bowiem ma swego własnego podkomorzego, wojskiego, sędziego, podsędka i pisarza.
Województwo bełskie ma jednego. podkomorzego, chorążego, cześnika, stolnika, sędziego, podsędka i pisarza, pozostałych zaś nie posiada.
W województwie płockim jest jeden podkomorzy, cześnik, stolnik i wojski, ale za to po dwóch sędziów, podsędków i pisarzy (bo ziemia zawkrzeńska ma swoich własnych). W województwie tym brak krajczego i podstolego.
W województwie rawskim natomiast, choć również brak tam krajczego, a ponadto miecznika, jest jeden podstoli; pozostałych zaś urzędników ma po trzech, oddzielnie dla ziem, mianowicie rawskiej, gostyńskiej i sochaczewskiej.
Województwo mazowieckie ma jedenastu sędziów, dokładnie tylu, ile obejmuje ziem, a więc jest sędzia czerski, wiski, warszawski, nurski. wyszogrodzki. zakroczymski, ciechanowski, łomżyński, ostrołęcki czyli zambrowski, rożański i liwski; tyleż samo podsędków i pisarzy, ale podkomorzych mniej, bo w ziemi zambrowskiej urzędu tego brak. Cześników i stolników posiada Mazowsze po ośmiu, ponieważ nie ma ich w ziemi rożańskiej, liwskiej i zambrowskiej. Poza tym chorążego brak w ziemi łomżyńskiej, a podstolego. nie mają ani te właśnie ziemie, ani ziemia nurska i wyszogrodzka. Następnie podczaszych i skarbników ma województwo mazowieckie tyluż co i podstolich, mianowicie pięciu. Podczaszego ma również województwo rawskie. Natomiast województwo brzeskie posiada skarbnika. Wszystkie zaś pozostałe województwa nie mają ani podczaszego, ani skarbnika. Kuchmistrza nie ma żadne województwo prócz krakowskiego, o ile w ogóle nie jest on raczej kuchmistrzem koronnym. Koniuszego nie posiada żadne województwo z wyjątkiem ruskiego. Łowczych mają tylko województwa: krakowskie, poznańskie, sieradzkie i łęczyckie, każde po jednym, natomiast województwa sandomierskie i mazowieckie mają po dwóch łowczych. To drugie mianowicie ma łowczego wiskiego i łomżyńskiego, a pierwsze – sandomierskiego oraz radomskiego. Ponadto zarówno ziemia oświęcimska jak i zatorska mają własnych sędziów, każda jednego. Ma ich także księstwo siewierskie z ramienia biskupa. Z pozostałych urzędów ziemskich nie ma Śląsk żadnego, z wyjątkiem zarządców czyli starostów, o których już teraz pomówić nam trzeba.
Starosta, którego słusznie moglibyśmy nazwać zarządcą, z dodaniem nazwy zamku, powierzonego jego władzy, jest stróżem i obrońcą nie tylko królewskiego zamku lecz także pokoju i ładu publicznego, każdy w obrębie swego starostwa: on ma je chronić od przemocy, bronić i oczyścić od złodziei i zbójców. Dlatego też ma rozległą władzę sądowniczą i egzekucyjną, nie tylko w stosunku do ludności wiejskiej i mieszczan, ale także wobec ludzi ze stanu szlacheckiego, o czym dokładniej mówić będziemy we właściwym miejscu. Co więcej, on na koniec rozkazuje wykonanie wyroków wszystkich innych sądów, zarówno kościelnych, jak i świeckich, jeśli inni egzekutorzy przeprowadzić tego nie chcą czy nie mogą. Troszczy się on również o królewski majątek i dochody, wpływające z własnego gospodarowania i czynszów oraz z poborów od mieszczan i kmieci. I w ogóle zamki i wsie czy folwarki wiejskie razem z całym nienaruszonym dobytkiem oraz miasta i osady królewskie pozostają pod władzą starostów.
Jako jeden ze wszystkich starosta krakowski, choć ma bardzo szeroką władzę sądowniczą, to jednak nie sprawuje nadzoru nad budowlami zamku i dochodami władcy, zajmuje się tym bowiem wielkorządca tego zamku.
Tymczasem starosta poznański, chociaż ma jeszcze większe przywileje i władzę sądowniczą na obszarze całej Wielkopolski i z tego powodu często nazywany jest generalnym starostą wielkopolskim, ma jednak nadzór nad całością zamku poznańskiego i dochodami królewskimi, ale tylko z nim związanymi, bo. pozostałe terytoria poddane jego władzy mają własnych urzędników, których w sposób mniej już właściwy nazywamy również starostami; o nich będziemy mówić później.
Starosta musi być szlachcicem, posiadającym swoją Prawa własną ziemię i dobra ziemskie w tym samym starostwie, które obejmuje w zarząd. I nie wolno powierzać urzędu starosty cudzoziemcom, choćby kandydat pochodził z rodu królewskiego czy książęcego. Poza tym nikt nie może piastować dwu starostw jednocześnie, a nawet nie wolno nikomu urzędu starosty, ale grodowego łączyć z pierwszą w województwie kasztelanią czy z godnością wojewody tegoż województwa, wyjąwszy województwa poznańskie i krakowskie, w których obowiązuje inne prawo. Nawet i starostwa śląskie nie podlegają tym prawom.
Każdy starosta ma swego zastępcę, którego pospolicie podstarościm lub burgrabią. On to w zastępstwie starosty sprawuje władzę nad całym starostwem i zajmuje się wykonywaniem wyroków sądowych. Starosta ma jeszcze drugiego pomocnika do sądów stałych, odbywanych zazwyczaj w określonych terminach; tego nazywają sędzią grodzkim. Zarówno jednego jak i drugiego może on dowolnie mianować i zwalniać, ale obaj tak jak i sam starosta muszą być przysięgli, a poza tym pochodzić ze szlachty i posiadać pewne dobra ziemskie w tymże, starostwie, przy czym nie jest dozwolone prawem, aby sędzia ziemski czy grodzki był zarazem podstarościm. Każde starostwo ma także przysięgłego pisarza, którego nazywają pisarzem grodzkim.
……
Mają i ludzie świeccy w swoich kręgach, zarówno szlachta jak i pospólstwo, własne swe sądy, w których nie wolno przewodzić tym, co przyjęli święcenia albo piastują urząd kapłański. Co do szlachty, to podlega ona w szczególności sądom ziemskim, sprawowanym przez urzędników ziemskich: sędziego, podsędka i pisarza, i odbywającym się – w jednych miejscowościach cztery razy do roku, w drugich – sześć, a w innych – co miesiąc, chyba że zabraknie sędziego, podsędka czy pisarza albo na przeszkodzie stanie wyprawa wojenna, bądź sejm czy sądy wiecowe, o których powiemy nieco później; wówczas bowiem milczą sądy szlacheckie, nie tylkoziemskie, lecz i inne.
W każdym województwie są pewne miasta, w których procesuje się szlachta posiadająca majątek i włości leżące na tym samym terytorium 185. I nie wolno nikogo pozwać do sądu znajdującego się poza jego właściwym terytorium, chyba że sam pozwany odstąpi od tego przywileju, podpisując swym nazwiskiem określone zobowiązanie. Poza tym, kto dóbr ziemskich nie posiada, nie może być pozwany na podstawie tego prawa, choćby to był duchowny, wyjąwszy sprawy o uregulowanie granic posiadłości i o przypisanego do roli, który zbiegł z obcych włości, o zabójstwo czy zranienie, albo wreszcie jeśli duchowny posiada dobra ziemskie z jakiegoś innego tytułu, a nie z racji urzędu kapłańskiego. A miasta i powiaty sądowe są następujące: w województwie krakowskim – zamek krakowski, Proszowice, Książ, Lelów, Biecz, Czchów, w którym to mieście odbywają się również procesy z ziemi sądeckiej; w województwie poznańskim: Poznań, Kościan i Wschowa; w województwie sandomierskim: Sandomierz, Radom, Opoczno, Chęciny, Wiślica, Pilzno; w województwie kaliskim: Kalisz, Gniezno, Pyzdry, Konin, Kcynia, Nakło; w województwie
sieradzkim: Sieradz, Szadek, Piotrków, Radomsko oraz Wieluń i Ostrzeszów ; w województwie łęczyckim: Łęczyca, Brzeziny i Orłów; w województwie brzeskim:
Brześć, Kruszwica, Kowal i Przedecz; w województwie inowrocławskim: Inowrocław i Bydgoszcz oraz Dobrzyń, Rypin i Lipno; w województwie ruskim: Lwów, Przemyśl, Sanok, Halicz i Chełm; w województwie podolskim: Kamieniec i Trembowla; w województwie lubelskim: Lublin i :tuków; w województwie bełskim: Bełz, Busk, Horodło; w województwie płockim: Płock, Płońsk, Bielsk, Raciąż, Zawkrze, Mława i Szreńsk; w województwie mazowieckim: Czersk, Wizna, Warszawa, Nur, Wyszogród, Zakroczym, Ciechanów, Łomża, Zambrów, Rożan i Liw; w województwie rawskim: Rawa, Gostynin i Sochaczew. Na Śląsku natomiast starostwa: oświęcimskie i zatorskie, jak jedno tak i drugie ma swych osobnych sędziów, którzy razem z wybranymi ze szlachty urzędnikami wymierzają sprawiedliwość pod przewodnictwem starosty. Podobnie wygląda sądownictwo księstwa siewierskiego, stanowiącego własność biskupa krakowskiego. Dawniej na Śląsku przewodniczyli sądom sami książęta, każdy w swoim księstwie.
W sądach tych rozpatruje się najczęściej wszystkie sprawy prywatne szlachty i – jak to mówią prawnicy cywilne oraz z pozwu cywilnego. Spór graniczny między szlachtą, albo między szlachcicem a duchownym rozpatrywany jest najpierw w tym właśnie sądzie, ale w końcu trafia do podkomorzego ziemskiego, który przybywając na miejsce sam, osobiście, albo przez swego zastępcę, komornika z danego powiatu, opisuje stan rzeczy i z pomocą umownych słupków i znaków wytycza sporne granice. I to jest jedyne uprawnienie sądowe podkomorzych. Poza tym, jeśli szlachcic ma jakiś zatarg z zarządem dóbr królewskich, rzecz rozpatrywana jest nie w sądzie ziemskim czy podkomorskim, ale na prośbę szlachcica król mianuje senatorów i urzędników ziemskich czyli urzędników tego województwa, w którym toczy się spór kilku sędziów rozjemczych, zwanych komisarzami. Zwykle między nimi jest i podkomorzy. Ci sprawują sąd, przybywszy na miejsce. To samo dzieje się, jeśliby granice sporne z dobrami królewskimi miała posiadłość i ziemia należąca do duchownego, tylko że wtedy biskup danej diecezji do mianowanych przez króla sędziów rozjemczych dodaje jeszcze jednego czy dwóch komisarzy od siebie. W podobny sposób prosi się króla o sędziów rozjemczych w sprawie rozdziału majątku rodzinnego czyli o podział spadku między braci i krewnych, jakkolwiek tego rodzaju sprawy rozstrzygać może również i starosta. […] Godności senatorskie Królestwa Polskiego oraz krajów z nim złączonych i kolejność w senacie obowiązująca na mocy konstytucji sejmu w Lublinie, ogłoszonej w roku 1569.
- Dwaj arcybiskupi:
gnieźnieński
lwowski
- Trzynastu biskupów:
krakowski
kujawski
wileński lub poznański – na zmianę
płocki lub warmiński – na zmianę
łucki
przemyski
żmudzki czyli miednicki
chełmiński
chełmski
kijowski
kamieniecki
- Wojewodowie, wraz z niektórymi innymi wyższymi senatorami włączonymi w ich szereg, w ogólnej liczbie trzydziestu pięciu:
kasztelan krakowski
wojewoda krakowski
wojewoda poznański
wojewoda wileński
wojewoda sandomierski
kasztelan wileński
wojewoda sieradzki
wojewoda trocki
wojewoda kaliski
kasztelan trocki
wojewoda łęczycki
starosta żmudzki
wojewoda brzeski
wojewoda kijowski
wojewoda inowrocławski
wojewoda ruski
wojewoda wołyński
wojewoda podolski
wojewoda smoleński
wojewoda lubelski
wojewoda połocki
wojewoda bełski
wojewoda nowogrodzki
wojewoda płocki
wojewoda witebski
wojewoda mazowiecki
wojewoda poleski czyli podlaski
wojewoda rawski
wojewoda brzeski
wojewoda chełmiński
wojewoda mścisławski
wojewoda malborski
wojewoda bracławski
wojewoda pomorski
wojewoda miński
- Trzydziestu kasztelanów większych:
poznański
sandomierski
kaliski
wojnicki
sieradzki
łęczycki
żmudzki
brzeski
kijowski
inowrocławski
lwowski
wołyński
kamieniecki
smoleński
lubelski
połocki
bełski
nowogrodzki
płocki
witebski
czerski
poleski czyli podlaski
rawski
brzeski
chełmiński
mścisławski
elbląski
bracławski
gdański
miński
- Czterdziestu dziewięciu kasztelanów mniejszych:
sądecki
międzyrzecki
wiślicki
biecki
rogoziński
radomski
zawichojski
lądzki
śremski
żarnowski
małogoski
wieluński
przemyski
kaliski
sanocki
chełmski
dobrzyński
połaniecki
przemęcki
krzywiński
czchowski
nakielski
rospierski
biechowski
bydgoski
brzeziński
kruszwicki
oświęcimski
kamieński
spicymierski
inowłodzki
kowalski
santocki
sochaczewski
warszawski
gostyński
wiski
raciąski
sierpski
wyszogrodzki
rypiński
zakroczymski
ciechanowski
liwski
słoński
lubaczowski
konarski – z województwa sieradzkiego
konarski – z województwa łęczyckiego
konarski – z województwa inowrocławskiego
- Dziesięciu ministrów:
marszałek wielki koronny
marszałek litewski
kanclerz koronny
kanclerz litewski
podkanclerzy koronny
podkanclerzy litewski
podskarbi koronny
podskarbi litewski
marszałek nadworny koronny
marszałek nadworny litewski.