= Z Koła donoszą do „Gazety Warsz.”:
Kto lat z dziesiątek nienawiedził naszego miasta, zadziwiłby się zapewne, ujrzawszy w niem tak wielkie zmiany, skierowane ku upiększeniu i tak przez naturę hojnie obdarowanego grodu. Z którejkolwiek przybywamy strony, wpierw przebyć potrzeba jeden z mostów rzuconych na Warcie, aby znaleźć się w środku miasta, zbudowanego jakoby na wyspie, gdzie w pobliżu siebie skupiły się najwspanialsze jej gmachy: ratusz i dwie świątynie Pańskie. Dostęp, utrudniony niegdyś dla pieszych, dziś, dzięki usypanym bulwarom, ocieniony drzewami, stanowi ulubiony spacer mieszkańców. Choć plantowanie gruntu połączone jest z ogromnemi kosztami, rok rocznie przy alejach tych powstają murowane domy, gdyż miasto place te, leżące obecnie bez użytku, odstępuje za bezcen, aby tylko zachęcić do budowania się w tych stronach. Oto świeżo widzimy tego przykład na moczarach przeciwległych gmachowi szkoły realnej. Przestrzeń kilkumorgowa, nabyta przez d-ra D., z olbrzymim nakładem, nawożona ziemią i piaskiem, w roku bieżącym ma dźwignąć na sobie okazałą kamienicę. Z tej strony również miasta, na t. zw. Przedmieściu Kaliskiem przedsiębierca Goldberg wznosi z cegły ogromny tartak parowy, mający wyrabiać budulec. Karnawał rozpoczął się jak zwykle zabawą dla dzieci — choinką. Gwarna ona była niezwykle — połączona zaś z nią loterja fantowa, odznaczała się ilością wyborowych przedmiotów. Ogólnym celem pożądań był np. obraz olejny, ofiarowany łaskawie przez tutejszego amatora-artystę p. M. Dwa bale publiczne w salonie gmachu szkolnego, jeden już odbyty, drugi, mający nastąpić w przyszłą sobotę, zapowiada się
również licznie.
Artykuł zamieszczony w Gazecie Kaliskiej nr 12 Rok II 1894
Z Koła. O lat kilkunastu mieszczanin miasta Koła, niejaki Józef Szczepaniak, zajmował się rozwożeniem towarów z Koła do Płocka, Włocławka i Warszawy. S. cieszył
się wielkiej zaufaniem fabrykantów kolskich; przez niego wysyłali oni nawet
większe summy pieniężne. Jednym z klientów Szczepaniaka był fabrykant porcelany
Icek-Abraham Lehmann. Przed kilku tygodniami Lachman wyjechał wraz z Szczepaniakiem
do Płocka Po niejakim czasie Szczepaniak wrócił bez Lehmanna. Zapytany przez
żonę L., furman odpowiedział, że kupiec gdzieś pod Płockem wysiadł i więcej nie wrócił. Lachmamowa zawiadomiła o tem policję. Przed kilku dniami pod Duninowem Wisła wyrzuciła zwłoki topielca zawiązane w worku Z papierów znalezionych przy denacie okaiało się, że był to Lachmann z Koła. Na trzeci dzień wskutek podejrzeń zrobiono rewizję w mieszkaniu Szczepaniaka, u którego znaleziono rzeczy poplamione krwią oraz 115 rubli gotówki zamurowane w piecu. Szczepaniak, do zbrodni się przyznał. Zabił on Lachmanna między Gostyninem i Raciążkiem, zwłoki zaś wrzucił do Wisły pod Radzimiem, w powiecie gostyńskin.
Gazeta Kaliska nr 36 rok II 1894